niedziela, 30 czerwca 2013

Silver i Mick

Moja wyobraźnia często brał nade mną górę. Nie raz wydawało mi się, że jakiś chłopak mnie obserwuję, patrzy na mnie kiedy ja nie widzę, albo gdy myśli, że ja nie widzę. A ja wyobrażałam sobie, że może mu się podobam, bo przecież nie gapiłby się na mnie bez powodu. Większość dziewczyn myśli wtedy, że może się ubrudziła, albo ma coś na twarzy, ale nie ja, ja myślałam, że mogę mu się podobać. Zapewne myślicie, że  mam nieco wygórowane mniemanie o sobie. I chyba macie rację. Ale mniejsza z tym, wróćmy do gapiącego się chłopaka, którym był Mick. Sama nie pamiętam kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, pamiętam jedynie, że byliśmy jeszcze dziećmi. Spotkałam go w kościele, tak wiem, dziwne miejsce, ale jak poznacie bliżej moją historię zrozumiecie, że spotykanie kolejnych ważnych dla mnie osób w tym miejscu to nie jest rzadkość. Wracając do Mick'a, jak już mówiłam nie pamiętam ile miałam lat gdy go 'poznałam', ale pamiętam doskonale, kiedy po raz pierwszy wydawało mnie się, że zaczyna mnie prześladować. Widziałam go wszędzie, zawsze był w pobliżu. I jak wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy, okazało się, że chodzi ze mną do gimnazjum, a wcześniej do podstawówki. Spotykanie go ciągle na szkolnym korytarzu upewniało mnie tylko w przekonaniu, że on się we mnie zakochał. Nawet moje koleżanki zwróciły na to uwagę. Byłam wtedy nieźle wkurzona, w końcu to był jakiś małolat, zwykły dzieciak. Przecież to niemożliwe, żeby dziewczyna spotykała się z chłopakiem o rok młodszym, nie w gimnazjum, bo to byłoby towarzyskie samobójstwo! Z dnia na dzień coraz bardziej nie znosiłam natręta. Nawet niewyobrażcie sobie mojej ulgi, gdy w końcu poszłam do liceum i miałam go z głowy, a przynajmniej tak mi się wydawało, przez jakiś miesiąc. Potem spotykałam go codziennie w drodze do szkoły, bo na moje nieszczęście mieszkał on kolo mojego liceum... To się nazywa mieć pecha, prawda? Myślałam, że gorzej być nie może, myliłam się. Rok później okazało się, że dostał się do tej samej szkoły co ja i znowu musiałam go mijać na szkolnym korytarzu, co więcej mieliśmy razem WF. Byłam wściekła. Jakbym mało miała problemów ze skrywanym uczuciem do tajemniczego pana A, który też chodził do tej szkoły i musiałam go codziennie mijać w objęciach jego dziewczyny. Niebawem i Mick znalazł sobie swoją własną blondynę, w dodatku z mojego rocznika! Czy poczułam się wtedy zdradzona, poniekąd tak. Myślicie teraz, że jestem wariatką, która nie wie czego chce, ale to nie tak. Nie byłam zazdrosna o Mick'a, tylko o to, że być może straciłam jedynego faceta, któremu się podobałam. A może nigdy mu się nie podobałam? Tego się już chyba nigdy nie dowiem. Dziwnie się czułam widząc ich razem na korytarzu, a jeszcze dziwniej, gdy wciąż czułam jego spojrzenie na sobie, nawet gdy był z nią. Czułam, że wpadam w paranoję, a moje zawiłe relacje z innymi i moja obsesja na punkcie bycia obserwowaną wcale nie pomagała. Ale jakoś przetrwałam liceum, pożegnałam miłość mojego życia, która rok wcześniej skończyła liceum ode mnie, dotrwałam do studniówki i nie zgadniecie, kto się na niej pojawił... Mick. Myślałam, że śnie, że to się nie dzieje na prawdę. Miałam ochotę uciec. Jedyny dzień, wyjątkowy dla każdej dziewczyny stał się największą porażką, bo nie mogłam się bawić spokojnie, gdy wciąż go widziałam. Na szczęście po północy impreza się rozkręciła i jakoś przestał mi przeszkadzać, znowu przetrwałam. Jednak, gdy przyszły zdjęcia ze studniówki i zobaczyłam, że jest on centralnie na kilku zdjęciach myślałam, że oszaleję. Przecież tam były zdjęcia TYLKO mojej klasy, a tu nagle on. To było chore, moja obsesja na jego punkcie, na punkcie chłopaka, który od zawsze był w moim życiu i wtedy właśnie zrozumiałam, że słowo 'był' jest tu jak najbardziej odpowiednie, bo już niedługo możliwe, że go nigdy nie spotkam. Skończę liceum, on rok później, każdy ruszy w swoją stronę, a ja już nigdy więcej go nie zobaczę. Wtedy zrozumiałam, co do niego czuję, a raczej czułam. Teraz jestem już studentką, ale wciąż ogarnia mnie nostalgia, gdy o nim pomyśle. Jest to pierwszy raz gdy mówię to publicznie, czułam coś do Mick'a, coś wyjątkowego. Za cholerę nie wiem dlaczego, przecież on zupełnie nie był w moim typie, ani z wyglądu, ani z charakteru, ani z niczego, ale coś do niego czułam...I chociaż pewnie już nigdy się nie dowiem, czy on odwzajemniał moje uczucie to mam skryta nadzieję, że moje wyobrażenie o nim było prawdziwe i że ja pozostanę w jego pamięci, być może nawet w sercu, na zawsze tak jak on w mojej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz